Zanim po raz kolejny zbierzesz w kąt obierki po jabłkach czy marchewce, by jednym ruchem wrzucić je do kubła ze śmieciami – zastanów się! W czasach świetnych ekologicznych i ekonomicznych trendów, jak robienia pesto z liści rzodkiewki czy kalarepy, może jest jakiś sposób na to, by znów zrobić coś z niczego – zamienić pozornie nieprzydatne już resztki z lodówki w pełnoprawną potrawę na talerzu? I… czy tak właśnie nie gotowały nasze mamy i babcie, których hasłem przewodnim, było – w mojej kuchni nic się nie marnuję?

1. Obierki z jabłek

To oczywiście idealny początek octu jabłkowego czy suszu na herbatę. Ale nie wszyscy wiedzą, jakim wspaniałym są one prologiem do kompotu! Warunek jest jeden – przed obraniem jabłek, trzeba je porządnie umyć. Następnie obrane skórki, a także ogryzki (!) , wrzucić do garnka z gotującą wodą i odrobiną słodu. Dla jednych będzie to cukier, dla innych – daktyle. Te drugie cudownie wzbogacają kompot w intensywny smak. Jeszcze tylko dowolne przyprawy – cynamon, goździk, nawet szczypta kurkumy, 10 minut na wolnym ogniu i gotowe.

2. Obierki z ziemniaków

(żadne to novum dla kogoś, kto żyje w duchu ekologicznym, ale warto je sobie od czasu do czasu przypomnieć) to nic innego jak chipsy. Podobno świetnie uzupełniają się z obierkami z marchewek i buraków. Znów warunek jest ten sam: porządnie umyte warzywa. Dalej obtaczamy je delikatnie w samym oleju (wystarczy słonecznikowy lub rzepakowy) lub oleju z przyprawami (sól, pieprz, mieszanka ziół włoskich, prowansalskich etc.), wkładamy do piekarnika i… obserwujemy. Piekarnik piekarnikowi nierówny, a cienkie skórki warzyw to sprawa delikatna, więc po około 7 – 10 minutach bądźmy w pobliżu piekarnika i zaglądajmy (najlepiej przez szybkę) co jakiś czas do naszej obierkowej przekąski.

3. Obierki z warzyw

a bywa ich wiele podczas przyrządzania sałatki warzywnej czy pieczenia pasztetu warzywnego. Resztki selera, łodyżki natek pietruszki, kopru, papryki, lekko obity pomidor – jeśli uzbieraliśmy w lodówce choćby małą miseczkę pozornie niepowiązanych ze sobą pozostałości po innych warzywnych procesach kulinarnych, śmiało powiążmy je z sobą w garnku. Wystarczy woda, trochę przypraw, czasem przydaje się też blender – i zupa gotowa. Niektórzy nazywają ją “zupą – śmietnik”, ja, w czasach ogromnego marnotrawienia żywności, wolę o niej mówić “zupa – czyste sumienie”…